Widzieliście film „Ziemia niczyja” o wojnie na Bałkanach? Na początku jest tam taka scena: linia frontu, żołnierze siedzą w okopach. Dynamika działań wojennych jest jednak tak znikoma, że armie mogą sobie spokojnie czytać gazetę. Czytają więc czytają i nagle jeden z żołnierzy wzdycha: „Ale burdel w tej Rwandzie!”
Potwierdzam: kiedy żyje się w jednym z najbiedniejszych krajów świata, gdzie właśnie skończyła się wojna, ale codziennie jest ryzyko wybuchu rewolucji, z pewną szczególną motywacją czyta się w dziennikach rubrykę „Wiadomości ze świata”. Nepalczycy czytają więc o cholerze na Haiti, o wyborach prezydenckich na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w których ‘wygrało’ dwóch kandydatów, o kryzysie gospodarczym w Irlandii.
Tymczasem w Nepalu dzieją się dziwne rzeczy. Jak pewnie część z Was wie Nepal przez 10 lat pogrążony był w wojnie domowej. Maoistowscy rebelianci zmobilizowali wszystkie najbiedniejsze i najbardziej uciskane grupy społeczne, by zbudować nowy Nepal. W 2006 roku zgodzili się zakończyć swoje powstanie stawiając jeden podstawowy warunek: upadnie jedyna hinduistyczna monarchia na świecie, gdzie król jest wcieleniem boga Wisznu, i powstanie demokratyczna republika Nepalu. I powstała. A legendarny przywódca maoistów Prachanda został jej pierwszym premierem. Od tamtej pory Nepalczycy jakoś nie potrafią sobie z tą wolnością poradzić. Prachanda odszedł ze stanowiska premiera. A lata mijają.
Po prawie 4 miesiącach mojego pobytu tutaj sytuacja polityczna wygląda następująco:
- Nepal wciąż nie ma premiera, bo po 5 miesiącach i kilkunastu próbach dokonania wyboru parlamentarzyści już sobie darowali, a urzędujący premier tymczasowy dalej się cieszy swoją niekończącą się tymczasowością.
- Parlamentarzyści od 2 lat piszą nową konstytucję, ale nie wyszli jeszcze poza preambułę, ponieważ największa partia NIEkomunistyczna uważa, że we wstępie nie można użyć wyrażeń wojna ludowa ani rewolucja (jak chcą maoiści), bo zgodnie z doktryną komunistyczną wydarzenia w Nepalu nie miały takiego charakteru...czyli wciąż spieramy się, kto więcej wie o komunizmie.
- Politycy kłócą się, jak ma wyglądać nowa flaga Nepalu, bo to przecież bardzo ważna sprawa! Na razie udało im się jedynie ustalić, że jej nietypowy kształt zostanie zachowany.
- Wciąż istnieją dwie armie: oficjalna i tzw. armia wyzwoleńcza, czyli ta która walczyła z państwem podczas powstania maoistowskiego. Co z tym zrobić? Pomysłów brak, a rebelianci wciąż czekają w obozach gotowi na rozpoczęcie kolejnego powstania.
- 15 stycznia kończy swoje urzędowanie w Nepalu misja stabilizacyjna ONZ i nikt nie wie, co będzie potem.
Z pozoru wygląda to jak siedzenie na bombie z wygrawerowanym sierpem i młotem, ale póki jest się tu, jakoś to wygląda dziwnie spokojnie. A może po prostu Nepalczycy przyzwyczaili się już do tego, że żyją w okopach. Popijają sobie ćaj w sklepikach na rogu, czytają „Wiadomości ze świata” w gazecie i kupują chińskie dresy adidas z ulicznych stoisk, bo idzie zima i trzeba się przygotować – to ostatecznie jedyna rzecz pewna.
Bardzo pouczający wykład. Dziękuję, moja ciekawość politologa została zaspokojona, wiem więcej o systemie politycznym kolejnego odległego kraju i jak zawsze o tym, że tylko prawa natury są niezmienne (chyba).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Grzesiek