wtorek, 12 kwietnia 2011

Na mózg, na AIDS, na długie życie

Ostatnio postanowiłam zdrowo (zdrowiej;) się odżywiać i zacząć od zmiany najprostszego nawyku: picie zielonej herbaty zamiast kawy (do której zawsze obowiązkowo, zgodnie z tutejszym zwyczajem, muszą być przecież herbatniki...). Kupiłam herbatę w takim ładnym drewnianym pudełeczku i trochę ze względu na to pudełeczko. A już po fakcie zauważyłam, że widnieje na nim napis: Zielona herbata – sekret długiego życia. Niezła reklama, w kraju, gdzie łatwiej jest zginąć w wypadku drogowym, przy porodzie albo zarazić się HIV w publicznym szpitalu niż dożyć choćby siedemdziesiątki.

Nepalczycy jak Polacy lubią rozmawiać o zdrowiu i popisywać się swoją rozległą wiedzą na ten temat. Tylko te pomysły, jak żyć zdrowo i długo, są trochę inne...Oto kilka z moich ulubionych tutejszych mądrości, tzw. ludowych:
-         pijąc jogurt na śniadanie można się przeziębić, więc nabiał tylko wieczorem po obiedzie...hm...zaczynając dzień o dahi (czyli miejscowego jogurtu, co go można kupić w mleczarni, od pana z misy, a nie w plastiku) narażam się na lamenty mojej nepalskiej mamy.
-         Inne zastosowanie jogurtu, tym razem mądrość z Kalkuty, to leczenie...przeziębienia właśnie...poprzez nakładanie zimnego jogurtu na gardło...
-         Stosowanie tabletek przeciwbólowych niszczy organizm i, jak usłyszałam od jednej kobiety, prowadzi do bezpłodności, a przynajmniej do problemów z ciążą/urodzeniem dziecka. Ibuprofen, ulubione pigułki Polaków na każdą okazję, to trucizna – uważa się tutaj powszechnie!
-         Jedzenie dużej ilości przypraw poprawia cerę – czyli dokładnie przeciwnie niż myśli się w Polsce. Ale logikę nepalską rozumiem: przyprawy, działanie antybakteryjne, szybsza cyrkulacja krwi, czysta skóra.
-         Ciepła woda niszczy włosy....gdy to usłyszałam przypomniałam sobie mycie głowy w nepalską zimę, woda 1 st. powietrze 5 st., i myślę: propaganda! Żeby ludzie tu nie myśleli, że żyją w biednym kraju – nie, oni celowo unikają ciepłej wody, dla zdrowia. Zastanawiałam się kiedy ktoś mi powie, że odcięcia prądu po zachodzie słońca poprawiają wzrok na przestrzeni lat...bo już w to nie uwierzę. Ale w ciepłą wodę jestem w stanie.
-         Na opisanie wszystkich mądrości żywieniowych owocowo-warzywnych nie starczyłoby tu miejsca – każdy tu wie, co na co jest dobre, to na włosy, to na skórę, to na wątrobę. To trzeba jeść zimą, to latem. Np. ogórki  latem, dlaczego? Większość nie wie dlaczego, ale i tak to robi, na tym polegają mądrości ludowe. A odpowiedź naukowa też jest: bo uzupełniają tracone szybko latem sole mineralne!

Wrażliwość Nepalczyków na kwestię zdrowia wykorzystują nowocześnie spece od marketingu i tak od mądrości ludowej przechodzimy do mądrości marketingowej – i jedna i druga równie proste. Szczytem szaleństwa są zupki instant poprawiające koncentrację oraz...herbatki na mózg :) Bo kto zrozumie, jeśli na pudełku napiszemy: zawiera żelazo i magnez. Lepiej napisać: Dobre na mózg!

Wracając na koniec do mojej zielonej herbaty. Oczywiście jestem już pewna, że będę długo żyła. Stosuję ją od
2 tygodni, a pudełko jest bardzo pojemne. Ale na opakowaniu widnieje też jeszcze inna adnotacja: Zielona herbata jest używana w leczeniu AIDS. Tak w razie gdyby jednak mnie zarazili podczas standardowej wizyty w publicznym szpitalu. Długie życie gwarantowane. Tylko w Nepalu.

1 komentarz:

  1. Herbatka na mozg to po porstu jakis idealny wynalazek dla mnie, przydal by sie oj przydal:)
    Swoja droga jak to czlowiek zawsze wszystko sobie zracjonalizuje i ladnie przedstawi:)

    OdpowiedzUsuń