sobota, 25 września 2010
W kinie.....
Miejsce akcji (do wyboru):
Gopi Krishna Cinema (Kino „Kryszna i Pasterki”)
Gun Cinema (Kino Ludowe)
Kumari Hall (Kino „Księżniczka”)
Czas akcji:
Dowolny poranek (bilety za pół ceny)
Kiedy w porannym upale dopchamy się już do kasy biletowej,
kiedy uda nam się przecisnąć przez żądny wrażeń tłum przy wejściu,
i zdołamy wreszcie znaleźć miejsce na sali,
można usiąść spokojnie i odetchnąć. Zaraz zgasną światła i odpoczniemy od zgiełku dnia codziennego, w samotnej ciemności przeżyjemy niezwykłe przygody i wielkie wzruszenie.
Ale kiedy wreszcie gasną światła....rozlegają się...gwizdy, klaskanie, buczenie...
Oto on, idol indyjskiej ulicy, Salman Khan, w roli Dobrego Policjanta. W opowieści o zemście i sprawiedliwości, cierpieniu i miłości. Co raz wymyka się śmierci. Ale nie martwmy się: „w naszych filmach, jak w naszym życiu, ostatecznie wszystko dobrze się kończy. A jeśli nie kończy się dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie jest koniec”.
Matka umiera – płacz
Dowcipy policyjne – śmiech
Pada roztrzaskana czaszka złoczyńcy – oklaski
Tak, tu w przeciwieństwie do Europy w kinie nie jesteśmy sami. Być może w tym świecie nie ma miejsca, gdzie można by było pobyć samemu. Może nikt nie ma tu takiej potrzeby.
Poddaję się więc i przez 3 godziny przeżywam te przygody razem z nimi.
Razem śmiejemy się, płaczemy, poruszamy się w rytm filmowych piosenek. W przerwie (obowiązkowej w środku seansu) pijemy razem herbatę. Mocną, z mlekiem i cukrem.
Robinhood Pandey: Glina, Kochanek, Bohater – głosi slogan reklamujący film.
Mocny, słodki, energetyzujący.
Niczym indyjski ćaj.
Bohater nas wszystkich.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz