wtorek, 25 grudnia 2012

Do IT in Bombay!


Kiedy ostatni raz robiliście coś po raz pierwszy w życiu?  Wczoraj, przedwczoraj, w sumie też przed przedwczoraj. Nie każdy może odpowiedzieć podobnie jak ja, ale też nie wszędzie pewnie jest tyle okazji, by zrobić coś pierwszy raz, jak w Bombaju. Od lodów z zielonego chili po błysk reflektorów na krykietowym stadionie. Od eksplorowania bombajskiego zagłębia graffiti po multireligijny ślub i wesele.

W sumie nie wiadomo od czego zacząć... od bazarków ze świątecznym kiczem? Oglądania budowania ulicznych szopek w chrześcijańskiej dzielnicy Bandra? Gdzie zaraz obok brodaty muzułmanin sprzedaje latawce. A może od dudniącego przez wiele godzin zawołania kibiców: India jitega, jitega, jitega! o, India jitega (Indie zwyciężą!). Może wreszcie od świątecznego karpia w wersji tutejszej, czyli pysznej bombajskiej rybki bombil fry?

Nie mogąc znaleźć logiki w tej plątaninie emocji i magicznym chaosie tego miasta, pokusiłam się wiec o TOP5:
1. Graffiti na Bandrze: spacer po małych uliczkach chrześcijańskiej dzielnicy był bardzo zaskakujący!

2. Party: Russian style - elitarność łączyła się z plebejskością podczas mojej najbardziej imprezowej nocy w Indiach. Rosyjska, wydekoltowana sukienka z czerwonymi cekinami (zasobna szafa Gosi) zrobiła furorę w pociągu lokalnym, ale po wejściu do wypasionego klubu okazało się, ze swoim strojem wcale się nie wyróżniam!
3. Naładowany emocjami tłum na stadionie Wankhede, kiedy Anglia potrzebowała 3 punktów do zdobycia z ostatniej piłki, a ku zaskoczeniu wszystkich zdobyła prawie nieosiągalna 6kę! Piękny mecz - wszyscy czuliśmy się zwycięzcami!
4. Indyjski zaratusztrianin (parsi) żenił się z litewską poganką w barwnej uroczystości ślubnej w Wedding Palace z czerwonym dywanem, czyli drogie sari, eleganckie suknie, dobre jedzenie i najpiękniejsze męskie nosy w Indiach - wszystko w jednym miejscu :)

5. Lekcja salsy!!! Gosia chodzi na salsę, wiec mnie zabrała: było 12 mężczyzn i my 2, plus intstruktor. Przez te 1,5 godziny byliśmy gdzieś na Kubie albo w innym egzotycznym kraju, zasłuchani w latynoskie rytmy kręciliśmy się na parkiecie na 10 pietrze bombajskiego wieżowca.

I coś bez czego Bombaj nie byłby Bombajem: podróż lokalnym pociągiem, gdzie wejście i wyjście graniczy z cudem. Tak, to dziwne miasto. Bardzo dziwne. Tak bardzo, bardzo, że wiem, że jeśli dane mi będzie tu wrócić,  zawsze będzie to ten kolejny pierwszy raz!

scena z mojego ukochanego bollywoodzkiego filmu "Mughal-e-Azaam": piękna tancerka Anarkali i książę Salim w romansie niemożliwym - pierwszy wielki film indyjskiego kina!


2 komentarze:

  1. Lody z zielonego chilli? Masz moze zdjecia? slodko-ostre czy tylko ostre?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostre!!! pierwszy kawaleczek - ostre, wiec bierzesz kolejny do ust i chwila ulgi - zimne lody chlodza, ale to oszustwo, bo jest coraz ostrzej i coraz ostrzej :D fajna zabawa! byly tez imbirowe :)

    OdpowiedzUsuń